The article discusses the relocation of US troops from the Jasionka airbase in Poland, raising concerns about the future of US military support for Ukraine and the implications for regional security. The withdrawal of troops from Jasionka, which previously served as a crucial logistical hub for supplying Ukraine, is interpreted as a potential end to significant US military aid to the country.
The author suggests that this move, although framed as a redeployment, could indicate a broader shift in US policy. It is implied that this shift might be influenced by negotiations between the US and Russia, potentially at the expense of Eastern European countries like Poland, which are seen by Russia as part of its sphere of influence.
The article highlights the importance of the US military presence in Poland for the country's security, emphasizing the reliance on the US within the NATO alliance. The author voices concerns that a reduced US commitment could undermine the security of Poland and potentially other Eastern European countries.
The article points out conflicting statements regarding the troop withdrawal. While some claim there were no discussions about reducing US troop levels, the article cites prior assurances from US officials that the military presence in Poland was not at risk. The credibility of these statements is questioned, given the perceived unpredictability of US foreign policy under certain administrations.
The core argument is that the relocation of US troops from Jasionka might signify a concerning shift in US policy toward Ukraine and Eastern Europe, potentially weakening regional security and increasing the influence of Russia.
Jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie Amerykanie na podrzeszowskim lotnisku zorganizowali centrum logistyczno-przerzutowe, przez które wysyłali swoją pomoc wojskową walczącej z rosyjską agresją Ukrainie. To było niebagatelne wsparcie, pozwalające Ukraińcom w pierwszej fazie wojny wyprzeć Rosjan z Kijowa, a następnie utrzymać linie frontu na Donbasie. Bez amerykańskiego uzbrojenia byłoby to albo niemożliwe, albo piekielnie trudne.
Baza w Jasionce to była świetnie zorganizowana machina logistyczna. Sprzęt i uzbrojenie ze Stanów Zjednoczonych trafiały na polskie lotnisko najczęściej z ich bazy w niemieckim Ramstein. Pod Rzeszowem było ono liczone, ewidencjonowane, pakowane, a jeśli trzeba, to także naprawianie. Następnie trafiało do Ukrainy. Amerykanie kontrolowali całą jego drogę do ukraińskiej armii.
W związku z tą operacją w Jasionce stacjonowało ok. 100 amerykańskich żołnierzy. Nie były to więc imponujące siły. Ale też nie o demonstrację siły chodziło, tylko o sprawny i szybki przerzut sprzętu i uzbrojenia dla walczącej Ukrainy.
Trudno więc nie odnieść wrażenia, że nie tyle o wycofanie tej niewielkiej grupy wojskowych z Jasionki tu chodzi, ile o sam fakt, że Amerykanie przestają właśnie dostarczać Ukrainie pomoc wojskową.
Sygnał wydaje się jasny i bardzo czytelny. Dziś zarówno strona amerykańska, jak i polskie władze próbują łagodzić przekaz, ale pod płaszczykiem "przegrupowania", "planowanego działania", "wcześniejszych uzgodnień" mamy tu do czynienia z końcem epoki, w której Stany Zjednoczone były głównym sojusznikiem Ukrainy w walce z Rosją. Zabierając swoje wojska i sprzęt z Jasionki, kończą ten rozdział swojej historii, przynajmniej na najbliższych kilka lat. A jaki rozdział zaczynają?
Niestety nie taki, z którego powinniśmy być zadowoleni. W tym miejscu trzeba wrócić do informacji podanej przez NBC News. Jeśli prawdą jest, że Stany Zjednoczone zredukują, bądź wycofają obecność wojskową z Polski i Rumunii, to będzie oznaczać, że nad głowami naszych polityków, tak jak wcześniej nad głowami polityków ukraińskich, dogadują się z Rosją. Kartą przetargową są zaś kraje Europy Środkowowschodniej — w tym Polska — które Putin konsekwentnie uważa za swoją strefę wpływów.
Nigdy też specjalnie nie ukrywał, że będzie dążył do powrotu do stanu sprzed 1994 r., kiedy to w ramach programu Partnerstwa dla Pokoju ruszył proces wchodzenia państw z naszego regionu do NATO.
W Sojuszu jesteśmy od 1999 r. Od tego czasu weszliśmy w epokę, w której politycy powtarzają mam usilnie, że pod tym parasolem jesteśmy bezpieczni. Problem w tym, że NATO to głównie Stany Zjednoczone. Jeśli one zmienią front, to podwaliny naszego bezpieczeństwa runą jak domek z kart.
Rozmówcy Onetu w rządzie twierdzą, że nigdy nie toczyły się rozmowy z Amerykanami dotyczące redukcji ich wojsk w Polsce. Mało tego, powołują się na słowa sekretarza obrony Pete Hegseth, który jeszcze w lutym zapewniał ministra obrony Władysława Kosiniaka-Kamysza i prezydenta Andrzeja Dudę, że obecność wojskowa Stanów Zjednoczonych w Polsce nie jest zagrożona. Pytanie, czy można mu wierzyć? Dziś chyba nikt już nie ma wątpliwości, że polityka Donalda Trumpa jest nieprzewidywalna.
Skip the extension — just come straight here.
We’ve built a fast, permanent tool you can bookmark and use anytime.
Go To Paywall Unblock Tool