Marcin Dobosz: Spełniło się pańskie marzenie.
Radosław Kałużny (były reprezentant Polski, komentator "Przeglądu Sportowego"): O, nawet nie wiedziałem. Które?
Dobosz: Vinicius, zawodnik Realu Madryt, nie otrzymał wyróżnienia dla najlepszego piłkarza świata ubiegłego roku, co wydawało się przesądzone i wielu ogłaszało. Ale Brazylijczyk nie był pańskim faworytem, o czym przed tygodniem tak pan mówił: "Wbić przeciwnikowi w jednej połowie pięć goli to wyczyn z kategorii kosmicznej. A rywalem był przecież finalista ubiegłej edycji Ligi Mistrzów. Fakt, że Borussia źle weszła w sezon Bundesligi, lecz ani trochę nie umniejsza to wyczynu klubu z Madrytu. Chwała Realowi, szacunek Viniciusowi, który władował Niemcom trzy gole, ale nie wręczyłbym mu Złotej Piłki. Z przecieków wynika, że do niego trafi to trofeum. No nie jest to zawodnik z mojej bajki. Niespecjalnie podoba mi się styl jego grania i sposób bycia na boisku. Przykro mi, lecz do fanklubu Brazylijczyka to ja na pewno nie należę".
Kałużny: No nie, moje marzenia są zupełnie inne. To, czy dostanie Złotą Piłkę Vinicius, Rodri czy Grzegorz Lato, zupełnie mnie nie grzało. (śmiech) Generalnie nie rozumiem skali zamieszania związanego ze zwycięzcą Złotej Piłki. Miał niby wygrać Vinicius, a ostatecznie zwyciężył Rodri. Nie wiem, może łomot, jaki Real dostał od Barcelony w zeszły weekend, miał jakiś wpływ. Viniciusa zwyczajnie nie lubię, pewnie też za jego prowokujący styl bycia.
Dobosz: Jeszcze jeden pański cytat, choć sprzed kilku lat, ale w kontekście Złotej Piłki: "W pewnym sensie żal mi, iż w 2020 r. ze względu na pandemię nagrody nie przyznano, a w tamtym momencie Robert bez dyskusji powinien wyjść z sali ze Złotą Piłką pod pachą. Powinniśmy pogodzić się z myślą, że długo nikt z naszych rodaków nie znajdzie się tak blisko tego, jak by nie patrzeć, prestiżowego osiągnięcia. Powiem więcej – nie spodziewam się, by za mojego życia objawił się nam ktoś pokroju Roberta. Pewnie, ma swoje wady, jak każdy, wielkie turnieje w ogóle mu nie wychodziły, lecz jest to piłkarz ze światowej czołówki. Do niedawna wymieniano jego nazwisko w towarzystwie Messiego i Cristiano Ronaldo. Na podobnego nasz naród długo poczeka".
Kałużny: No i widzi pan, nie pomyliłem się. "Lewy" jest niewiarygodny, a to, co zrobił, jak zagrał, co strzelił w El Clasico, sprawia, że zaczął pracować na Złotą Piłkę. Ależ to byłaby historia. Do niej nie wystarczą jednak gole w Madrycie. Potrzeba trofeum. Barca jest na dobrej drodze do tytułu mistrza Hiszpanii. Tyle że tak naprawdę ona dopiero się zaczęła. Totalnie fantazjując – Barca, genialnie prowadzona przez Hansiego Flicka, wygrywa ligę hiszpańską oraz Ligę Mistrzów przy dużym udziale Lewandowskiego. I wówczas niemożliwe może stać się faktem. W dodatku nie ma wtedy wielkiego turnieju, więc odpadnie ewentualny zarzut, że "Lewy" niczego nie ukręcił z kadrą. Co by jednak nie mówić, duże turnieje nie służą ani jemu, ani naszej reprezentacji.
Dobosz: Za moment ona znowu wraca. Rozegra decydujące mecze w Lidze Narodów. Przeciwko Portugalii na jej boisku i w domu ze Szkocją. Czego pan się spodziewa?
Kałużny: Na chłopski rozum – porażki z Portugalią i wygranej ze Szkocją. Portugalczycy dali nam w Warszawie lekcję gry w piłkę, za którą najczęściej bez sensu ganialiśmy. Z Chorwatami, poza koszmarnymi sześcioma minutami, zagraliśmy naprawdę świetne zawody. Tyle że ta obrona... Zapytał pan, czego spodziewam się po nadchodzącym dwumeczu – tego, że w końcu obrona zagra bezbłędnie. Nie, nie jestem naiwny – w Portugalii będzie o to trudno, ze Szkocją – zdecydowanie tak. I obowiązkowo, jeśli chcemy znaleźć się w barażu Ligi Narodów.
Dobosz: Zatem kategorycznie nie przewiduje pan niespodzianki w Portugalii?
Kałużny: No jakoś mi trudno. Mógłbym się uczepić tego, że Szkoci potrafili z nimi niedawno zremisować bezbramkowo. Tyle że u siebie, jednak i tak szacunek za to, bo trzeba się napocić, by powstrzymać ofensywę Portugalczyków, niezależnie, na jakim boisku. Nawiasem mówiąc – być może tylko ja miałem takie poczucie, że za bardzo nie doceniono u nas remisu z Chorwatami. Nie chodzi mi nawet o sam wynik, lecz o to, jak z 1:3 wróciliśmy do żywych, wyciągając na 3:3. A przecież Luka Modrić, Josko Gvardiol i spółka to nie są leszcze. Nie bardzo pamiętam, kiedy reprezentacja Polski podniosła się po nokaucie, którym była strata trzech goli w ciągu sześciu minut.
Dobosz: Co prawda nie było to sześć minut, jednak udało nam się za kadencji Paulo Sousy zremisować z Węgrami 3:3, chociaż przegrywaliśmy już 1:3.
Kałużny: W dzisiejszej piłce jest tyle grania, że musimy uznać to za stare dzieje. Powtarzam – obrona jest naszym największym kłopotem. Najmniejszym wydaje się jakaś atrakcyjność, którą serwują nam wybrańcy Michała Probierza. Nie sposób nudzić się w trakcie meczów tej reprezentacji. I niech tak zostanie. Chyba z wiekiem przychodzi większa chęć obejrzenia fajnego widowiska niż napalanie się na korzystny wynik. Jasne, jeżeli jest osiągnięty – w niczym nie przeszkadza, lecz dla mnie jest to sprawa drugorzędna. Remisów osiągniętych ze szkodą dla moich oczu zwyczajnie nie toleruję. Każdy paździerz brutalnie przerywam pilotem. (śmiech)
If you often open multiple tabs and struggle to keep track of them, Tabs Reminder is the solution you need. Tabs Reminder lets you set reminders for tabs so you can close them and get notified about them later. Never lose track of important tabs again with Tabs Reminder!
Try our Chrome extension today!
Share this article with your
friends and colleagues.
Earn points from views and
referrals who sign up.
Learn more