Długosz: idea debat w takiej formule kompromituje się coraz bardziej - Newsweek


A Polish presidential debate, criticized for its format and lack of substance, is analyzed, highlighting the candidates' performances and the controversies surrounding the event.
AI Summary available — skim the key points instantly. Show AI Generated Summary
Show AI Generated Summary

Zaczęło się od spięć jeszcze przed debatą.

Politycy związani ze sztabem Karola Nawrockiego opublikowali informacje dotyczące jednego z członków sztabu Rafała Trzaskowskiego. Powoływali się oczywiście na Telewizję Republika. Artykuł opublikował Sławomir Jastrzębowski, który wcześniej w poniedziałek produkował fejki o narkotykach przy rozmowie prezydenta Francji i premiera Wielkiej Brytanii. Tym razem Jastrzębowski opublikował screeny mające pochodzić z telefonu byłego posła i członka sztabu Trzaskowskiego Michała Marcinkiewicza. Zdaniem pracowników TV Republika proponował komuś narkotyki.

Uderzenie przed debatą w sztab to taka klasyczna czarna zagrywka, która ma wyprowadzić z równowagi nie tylko kandydata, ale także otoczenie.

Debata prezydencka. "To Trzaskowskiemu nie służy"

A sama debata? No cóż. Nic nowego, nic interesującego, a do najbardziej ognistych momentów należały przepychanki między Magdaleną Biejat i Adrianem Zandbergiem, a także między Szymonem Hołownią a Krzysztofem Stanowskim i Karolem Nawrockim. W najgorszej formie był chyba Rafał Trzaskowski, któremu wyraźnie nie służą debaty w dużym gronie. Kandydat KO nie miał refleksu i nie potrafił odpowiedzieć na najbardziej oczywiste zarzuty. Od kilku dni PiS rozkręca awanturę o "reprywatyzację" budynku przy Marszałkowskiej 66. Urząd miasta tłumaczy, że miasto nie może budynku wyremontować, bo to będzie kosztowało 50 mln, mieszkania są za duże na komunalne, a ostatnie rodziny zostały przeniesione do innych lokali dwa lata temu. Nie ma mowy o reprywatyzacji, bo sąd administracyjny skutecznie oddalił roszczenia, ale pewnie miasto będzie chciało budynek sprzedać. Sprawa jest prosta, a prezydent Warszawy stracił refleks i zamiast ją zwyczajnie wyjaśnić, próbował Nawrockiego przyszpilić mieszkaniem pana Jerzego. Nadal nie wiemy w tej sprawie wszystkiego, ale ciosy Trzaskowskiego były chybione. Najskuteczniejsza była w tej sprawie Magdalena Biejat, która w końcu powiedziała wprost, że cała narracja o "uratowaniu przed bezdomnością" to po prostu ściema, bo pan Jerzy miał mieszkanie komunalne od gminy. Nie musiał go wykupować, jeśli nie miał na to środków. Po prostu pan Karol Nawrocki postanowił wykorzystać szansę na zdobycie kawalerki.

Politycy unikali odpowiedzi na pytania, jak mogli. Pytania sobie, oni sobie, do tego stopnia, że Marek Jakubiak w bloku o polityce zagranicznej zaczął zadawać pytanie o sytuację seniorów. Stanowski zrezygnował z zaprezentowanej w Republice formuły kompletnego absurdu i skupił się — może to i lepiej — na pomocy dla chorych dzieci. To akurat jest ważne i powinno leżeć na sercu wszystkich polityków.

Kandydaci z poparciem w granicach 1 proc. pokrzykiwali na media, że ich ignorują, ale to też raczej tradycyjnie.

Nagle zupełnie zaskakująco w tej kampanii pojawił się temat aborcji. W dodatku raczej za sprawą pytania niż woli polityków. W dodatku pytania, jakie zadała prowadząca z ramienia TVP Dorota Wysocka-Schnepf zostały wcześniej opublikowane przez Telewizję Republika.

— To są byli pracownicy telewizji Kurskiego, więc może po prostu macie tu jakichś pisowskich szpiegów jeszcze — komentował po debacie Jakub Stefaniak z Kancelarii Premiera.

Poziom absurdalnych poglądów na temat aborcji wyrażonych przez panów biorących udział w spotkaniu jest właściwie nie do przytoczenia. Magdalena Biejat słusznie zauważyła, że były to głównie zdania obraźliwe dla kobiet.

Debata prezydencka. "Wszyscy chcieli, by to się skończyło"

Lewica poszarpała się w rundzie pytań wzajemnych o to, kto coś robi, a kto tylko narzeka. A przy okazji oberwało się też Trzaskowskiemu, który jeszcze niedawno wyciągał do Magdaleny Biejat rękę. Hołownia natomiast ze trzy razy wypomniał Mentzenowi, że nie bywa w Sejmie i jako poseł głównie nie pracuje.

Było długo i wyczerpująco. Idea debat w takiej formule z każdą kolejną kompromituje się coraz bardziej i z każdą kolejną dowiadujemy się, że nie ma to sensu, bo klepanie przez kandydatów formułek, na jakie mają ochotę, nie daje nam, wyborcom, żadnej wartości dodanej. Ten przepis powinien zostać zmieniony, bo po czterech godzinach wszyscy tylko marzą, żeby to już się w końcu skończyło.

Was this article displayed correctly? Not happy with what you see?

We located an Open Access version of this article, legally shared by the author or publisher. Open It
Tabs Reminder: Tabs piling up in your browser? Set a reminder for them, close them and get notified at the right time.

Try our Chrome extension today!


Share this article with your
friends and colleagues.
Earn points from views and
referrals who sign up.
Learn more

Facebook

Save articles to reading lists
and access them on any device


Share this article with your
friends and colleagues.
Earn points from views and
referrals who sign up.
Learn more

Facebook

Save articles to reading lists
and access them on any device