Szymon Hołownia coraz bardziej wygląda jak nieudana kontynuacja filmowego hitu sprzed lat: niby wszystko się zgadza, reżyser, scenarzysta i główny aktor się nie zmienili, promocja jest większa niż wcześniej, ale nie ogląda się już tego tak dobrze i ludzie nie gnają do kin jak wcześniej. Pięć lat temu Hołownia ze swoim balansowaniem między PiS i PO, deklaracjami o propaństwowej postawie i świeżością nowicjusza dla części elektoratu mógł być wiarygodny. Ale dziś? Jako marszałek Sejmu, szef partii współtworzącej koalicję rządową, której działacze — jak pisała niedawno Wyborcza.pl — chętnie obsadzają państwowe instytucje? Choćby nie wiem, jak Hołownia dobrze radził sobie w debatach (w piątek znów wypadł udanie, udało mu się sprowokować Nawrockiego, mówiąc "od spędzenia siedmiu godzin w garażu nikt nie staje się samochodem"), to wizerunku człowieka obiecującego nowe standardy w polityce już nie odzyska. Efekt jest taki, że Hołownia bardziej niż pogonią za trzecim w sondażach Mentzenem musi bronić czwartego miejsca przed Magdaleną Biejat.
Przed poprzednimi debatami wiadomo było, że na celowniku większości stawki znajdzie się prowadzący w sondażach Rafał Trzaskowski. Tym razem miało być inaczej, nie tylko dlatego, że prezydent Warszawy zrezygnował z udziału w programie TV Republika. Ostatnie dni kampanii zdominowała ujawniona przez Onet afera związana z kawalerką Jerzego Ż. przejętą przez Karola Nawrockiego. Kandydat obywatelski popierany przez PiS znalazł się w defensywie, wydawało się, że podczas debaty to on będzie najbardziej atakowany. Wątek kawalerki się oczywiście pojawił, Nawrocki najczęściej odpowiadał na pytania, ale do bezpośredniego starcia nie doszło, bo zadbali o to organizatorzy, ograniczając tematykę pytań wzajemnych do NATO, polityki migracyjnej i rozwoju Polski.
Sławomir Mentzen przeżył bezbarwny wieczór, znów było widać, że nie czuje się najlepiej w formule debaty. Co więcej, to nie jest tak, że lider Konfederacji się uczy, wypada coraz lepiej.
Choć w ostatnich miesiącach wydawało się, że wynik Mentzena w wyborach prezydenckich będzie zdecydowanie lepszy, liderowi Konfederacji coś się w tej kampanii udało. Ustabilizował poparcie swojej formacji na dwucyfrowym poziomie, nie ma wątpliwości, że Konfederacja jest dziś silniejsza niż była na początku tej kampanii. Jeśli dziś ktoś mówi o powrocie PiS do władzy, to tylko w koalicji z partią Mentzena. I to jest realne osiągnięcie radykalnej prawicy podczas tej kampanii.
Niezależnie od tego, kto wygra te wybory, obecna kampania zostanie zapamiętana jako ta zdominowana przez debaty. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w poniedziałek odbędzie się szósta dyskusja kandydatów i kandydatek w tej kampanii. A żeby wszystkie nie wyglądały tak samo, to organizatorzy eksperymentowali, czego efekt był m.in. zadający w piątek pytania Rafał Brzoska.
W żadnej kampanii w historii III RP tylu starć między kandydatami i kandydatkami nie było, ale nie da się powiedzieć, by ta liczba przełożyła się na jakość — nomen omen — debaty publicznej.
Osiągnięciem obecnej kampanii jest to, że prowokuje ona rozmowę o zasadach regulujących bierne prawo wyborcze w wyborach prezydenckich. Dziś przysługuje ono obywatelom Polski, którzy ukończyli 35 lat i zbiorą przynajmniej 100 tys. podpisów poparcia. Podniesienie tego wymogu dwukrotnie pewnie nie rozwiąże wszystkich problemów, ale może ograniczy ono liczbę kłamstw, które słyszymy podczas debat i w czasie reklamówek wyborczych emitowanych w publicznej telewizji. Kampania jest przed finiszem, a mieliśmy podczas niej wątki antysemickie i prorosyjskie. Mieliśmy denializm klimatyczny, zapowiedzi powrotu do kary śmierci i wiele innych bzdur.
If you often open multiple tabs and struggle to keep track of them, Tabs Reminder is the solution you need. Tabs Reminder lets you set reminders for tabs so you can close them and get notified about them later. Never lose track of important tabs again with Tabs Reminder!
Try our Chrome extension today!
Share this article with your
friends and colleagues.
Earn points from views and
referrals who sign up.
Learn more