Po sondażu "Newsweeka". Ekspert: "wstydzą się przyznać do Nawrockiego" - Newsweek


AI Summary Hide AI Generated Summary

Key Findings of the Newsweek Poll

The Newsweek poll reveals intriguing dynamics in the Polish presidential race. Rafał Trzaskowski leads with 30% support, followed by Karol Nawrocki with 25%. This suggests a potential crisis in voter identity for both major parties. The low combined support (55%) for the leading candidates from the main parties could indicate historically low turnout for PO-PiS.

Challenges for Trzaskowski and Nawrocki

Trzaskowski's broad appeal may be hindering him, allowing more distinct candidates to attract segments of voters. Nawrocki's candidacy, while initially seen as advantageous, is hampered by a recent apartment controversy that has severely impacted his image. This situation echoes past scandals within the ruling party, potentially reminding voters of previous controversies.

The Role of Other Candidates

The poll indicates a strong showing for left-wing candidates, with a combined 11-13% support. This could signal a revival of left-wing strength not seen since 2010. Szymon Hołownia's support, however, appears vulnerable, particularly in rural areas. Meanwhile, Konrad Mentzen maintains 13% support, benefiting from dissatisfaction with Nawrocki and PiS.

  • Left-wing surge: Left-wing candidates gain substantial support, potentially exceeding Hołownia.
  • Mentzen's strategy: Mentzen's aggressive attacks on both PiS and PO might affect the second round.
  • Voter mobilization: The poll raises concerns about voter turnout, particularly for Hołownia's electorate.

Second Round Projections

The poll projects Trzaskowski to win the second round with 53% against Nawrocki's 45%, which is a sizable lead. However, the low voter turnout and the impact of Nawrocki's controversy could significantly influence the final result. The behaviour of voters who supported other candidates in the first round will be crucial in the second-round dynamics.

Sign in to unlock more AI features Sign in with Google

Daniel Pers: To kolejny sondaż sugerujący, że mogą nas czekać historyczne wybory, najluźniej związane z partyjną polaryzacją. Mówię o wynikach Rafała Trzaskowskiego (30 proc.) i Karola Nawrockiego (25 proc.), które pokazują kryzys tożsamościowy wyborców obu głównych partii.

Z czego to może wynikać?

– Z jednej strony mamy Trzaskowskiego, którego kampania prowadzona była tak, by nikogo nie zrazić. A gdy prowadzi się taką kampanię, to pojawiają się bardziej wyraziści kandydaci, atrakcyjni dla pewnego segmentu wyborców i zaczynają podgryzać poparcie faworyta. I to się dziś dzieje po stronie centrolewu. A po drodze wydarzyły się jeszcze Końskie, czyli fatalnie przyjęta próba narzucenia narracji: ja jestem faworytem i będę teraz debatował z moim głównym konkurentem.

Poparcie 30 proc., gdyby je traktować dosłownie – bez korekty modelowania prognostycznego – oznaczałoby, że Trzaskowski ma takie deklarowane poparcie, jakie miał w 2020 r. To byłaby dla niego katastrofa.

Podobne problemy ma Nawrocki?

– Został kandydatem trochę z przymusu, bo nie był obciążony bilansem rządów z lat 2015-2023, ale niestety dla PiS obciążenia Nawrockiego wyszły w newralgicznym momencie kampanii. Nie pamiętam w żadnych wyborach, by jakiś temat tak chwycił tuż przed głosowaniem, jak sprawa kawalerki. Według raportu Res Futura z czwartku temat "mieszkanie Nawrockiego" w cztery dni zrobił w sieci zasięgi na poziomie 1,4 mld – to jest naprawdę rekord.

W 1995 r. sprawa wykształcenia Kwaśniewskiego też wyszła w kluczowym momencie.

– To, że kandydat nie ma magistra albo nawet minął się z prawdą, to coś zupełnie innego niż afera z kawalerką. Tu nawet nie chodzi o to, że Nawrockiemu od tego spadnie poparcie o 2-3 pkt proc. albo że nadszarpnięty zostanie jego wizerunek. Najgorsze jest co innego: że ta afera w połowie rządów PO przypomina Polakom, jak wyglądały rządy PiS.

To jest podobna historia jak z "premiami, które się należały" za rządów Szydło. Nawet zarządzanie kryzysem wyglądało podobnie. Najpierw zaprzeczanie, że jest jakikolwiek problem, agresja wobec dziennikarzy, a potem zwrot o 180 stopni i oddanie mieszkania na cele charytatywne, podobnie jak kiedyś premii. Tylko wtedy była przestrzeń, żeby dwa lata przed kolejnymi wyborami zmienić premiera, a dziś to się dzieje tydzień przed pierwszą turą.

Suma poparcia Nawrockiego i Trzaskowskiego w naszym sondażu wynosi 55 proc. To byłby historycznie niski wynik duetu PO-PiS w wyborach prezydenckich. Faktycznie mogą zebrać tak mało?

– Aż tak nie będzie. Nawrocki nie dostanie o 8 pkt proc. mniej, niż wynosi poparcie PiS. To się po prostu nie zdarzy.

Z czego może wynikać jego niedoszacowanie?

– Badanie było robione 5-8 maja, czyli wtedy, gdy wszyscy mówili o aferze z kawalerką, a ogólny przekaz był niekorzystny dla Nawrockiego. To oczywiście nie rusza fanatycznego elektoratu PiS, ale sprawia, że ludzie wstydzą się przyznawać do głosowania na Nawrockiego.

Wyborcy będą mieli jednak czas, żeby ochłonąć, a przez dwa dni ciszy wyborczej nikt nie będzie przypominał im o tej nieszczęsnej kawalerce. I może się okazać – jak pokazało już wiele wyborów – że ludzie łatwiej zmieniają poglądy w sondażach niż przy urnach. Więc jeśli ktoś liczy, że Nawrocki dostanie o 8 pkt proc. mniej – albo jak sugerowałby sondaż Pollstera nawet o 11 pkt – niż najgorszy wynik kandydata PiS w pierwszej turze, czyli Lecha Kaczyńskiego w 2005 r., to się przeliczy.

Dwoje kandydatów lewicy ma w sumie 11 proc., a jeśli doliczymy Joannę Senyszyn, to nawet 13.

– Gdyby to faktycznie było 11 proc., to oznacza w zależności od frekwencji, rekordowe 2-3 mln głosów na lewicę. Takie poparcie oznaczałoby, że lewica jest dziś tak silna, jak w 2010 r., gdy startował Grzegorz Napieralski. Na pewno lewicy sprzyja to, jak wygląda kampania Trzaskowskiego. Bo czy jest ktoś w stanie wymienić jedną jego propozycję, która byłaby adresowana np. do młodych wyborców? Kampania Trzaskowskiego nie była adresowana do żadnej konkretnej grupy. Tymczasem Adrian Zandberg skupił swoją kampanię na młodych i wasz sondaż sugeruje, że to może działać. W grupie 19-29 lat on ma poparcie na poziomie 20 proc., a więc czterokrotnie większe niż wśród ogółu badanych.

Może się to skończyć tak, że któryś z kandydatów lewicy wyprzedzi Hołownię i zajmie czwarte miejsce?

– To już się dzieje w niektórych sondażach. W waszym Hołownia ma czwarte miejsce i 7 proc., ale jak wczytamy się w szczegóły, to te 7 proc. "wisi" na 12 proc. poparcia na wsi. Idę o zakład, że Hołownia nie zdobędzie na wsi 12 proc.. A bez tych 12 proc. może być naprawdę trudno o czwarte miejsce. W najgorszym scenariuszu Hołownia może skończyć za Biejat, Zandbergiem, a nawet za Braunem. To nie jest najbardziej prawdopodobny scenariusz, ale nie da się go wykluczyć. Jak porównujemy ostatnie sondaże, to widzimy, że ta czwórka walczy na podobnym poziomie poparcia. Był nawet sondaż CBOS, w którym mieli po 4 proc.

Mentzen utrzymuje w naszym sondażu czwarte miejsce i poparcie 13 proc.

– To wynik utrzymujący trend spadkowy, ale nie widać, kto miałby mu odebrać trzecie miejsce. Co jest bardzo ciekawe w tym badaniu, jeśli chodzi o Mentzena, to fakt, że popiera go 10 proc. wyborców PiS z 2023 r. Co dziesiąty wyborca PiS sprzed półtora roku dziś deklaruje chęć głosowania na kandydata formacji, która – jak stwierdził sam Kaczyński – jest dla PiS największym zagrożeniem po prawej stronie. A 4 proc. deklaruje jeszcze głosowanie na Brauna.

Mentzen poszedł teraz w ostry atak na Nawrockiego i PiS.

– Konfederacja zagrała va banque. Frontalny atak tylko na PiS był – moim zdaniem – błędem. Ale potem poszli w nowy medialny format: Mentzen wystąpił z czymś w rodzaju orędzia, w którym zaatakował mocno zarówno PiS, jak i PO. I to może mu pomóc w końcówce kampanii. Natomiast polityczny konflikt między PiS a Konfederacją stawia też Nawrockiego w kłopotliwej sytuacji przed drugą turą.

Co sondaż mówi o możliwej frekwencji, mobilizacji w różnych grupach wyborców?

– Tu wyszło kilka ciekawych rzeczy. Po pierwsze, w końcu ktoś zamówił badanie, w którym pada pytanie o udział i głosowanie w poprzednich wyborach, z października 2023 r. Przypomnijmy, że wtedy była rekordowa frekwencja, trzy czwarte Polaków poszło do urn. Było oczywiste, że na tym tle frekwencja nas w tym roku rozczaruje.

Dlaczego pytanie o poprzednie wybory jest tak istotne?

– Bo patrząc na te wyniki, widzimy, kto w tym roku najpewniej zostanie w domu. Najgorzej wygląda to dla Szymona Hołowni: to elektorat Trzeciej Drogi jest dziś najbardziej zdemobilizowany. A jeśli lider Polski 2050 nie jest w stanie zmobilizować swojego betonu, to przy kandydatach świeższych od niego i bardziej wyrazistych ma poważny problem.

Bardzo ciekawe jest też to, kogo popierają wyborcy, którzy nie głosowali w 2023 r., ale deklarują, że zagłosują teraz. Tu prowadzi Mentzen z poparciem 27 proc., potem jest Nawrocki z 19 proc., następnie Trzaskowski z 12 proc. i Braun z 10 proc. Tu oczywiście mamy względnie małą próbę i trzeba uważać z tymi wynikami, ale wyraźnie widać, że to nie pierwsza dwójka Trzaskowski-Nawrocki najbardziej mobilizuje do głosowania ludzi, którzy nie głosowali w 2023 r. To nam też wychodziło w naszych badaniach.

A jak wygląda mobilizacja, jeśli popatrzymy na takie kryteria jak miasto-wieś?

– Myślę, że niepokojącym sygnałem dla sztabu Trzaskowskiego może być to, że przewaga deklaracji "na pewno wezmę udział w wyborach" między metropoliami powyżej 500 tys. a wsią wynosi w tym badaniu tylko 5 pkt proc. W wyborach europejskich, które wygrała KO, różnica frekwencji między tymi obszarami wynosiła dwa razy więcej. W tym samym badaniu w przypadku wyborów parlamentarnych ta luka wynosi 9 proc. Co to oznacza? Że na wsi znacznie więcej osób jest dziś gotowych zagłosować w pierwszej turze wyborów prezydenckich niż w wyborach parlamentarnych. To nie jest z pewnością dobra wiadomość dla takiego kandydata jak Rafał Trzaskowski.

W drugiej turze w naszym sondażu Trzaskowski prowadzi 53 do 45 proc. To chyba dość bezpieczna przewaga?

– Tak, mówiłem o powodach do niepokoju w pierwszej turze. Bo w drugiej sytuacja układa się dość jasno i tu chyba najlepiej widać cenę, jaką Nawrocki płaci za aferę z kawalerką. Ciekawe jest też to, że praktycznie nie ma tu niezdecydowanych wyborców deklarujących, że na pewno pójdą zagłosować w drugiej turze, ale nie wiedzą na kogo – jest ich tylko 2 proc., co jest pomijalne. Istotne jest też to, że Trzaskowski ma 40 proc. poparcia na wsi. To jest dla niego bezpieczna liczba – przypomnijmy, że w 2015 r. Duda przegrał wybory wszędzie poza wsią, ale tam miał takie poparcie, że to przeważyło miasta.

Przy 8 pkt proc. przewagi, 2 proc. niezdecydowanych i 40 proc. poparcia na wsi Trzaskowski ma dość jasną drogę do prezydentury.

Sondaż pozwala wyciągnąć wnioski, jak zachowa się elektorat pozostałych kandydatów w drugiej turze?

– Bardzo istotne w tym sondażu jest widoczne "spuchnięcie centrolewu", sił politycznych na lewo od PiS. W grudniu wydawało się, że w wyborach wystartuje potężna "ława" prawicowych kandydatów – Braun, Jakubiak Mentzen, Nawrocki – co przechyli mocno boisko na prawo. Obok tego mamy jednak liczną reprezentację lewicy – Biejat, Senyszyn, Zandberga – co przechyliło okno Overtona kampanii z powrotem na lewo.

Poparcie dla centrolewu zbliżone jest do 50 proc., poparcie wszystkich kandydatów prawicy bliższe jest 43 proc. To kolejna rzecz sprzyjająca Trzaskowskiemu. Wasz sondaż pokazuje w jakimś sensie odwróconą sytuację z 2020 r., gdy po pierwszej turze poparcie Dudy i Bosaka wynosiło w sumie blisko 50 proc., co ustawiało Dudę w pole position, a Trzaskowskiego z poparciem 30,46 proc. stawiało przed bardzo trudnym zadaniem. Dziś to Nawrocki jest, gdyby wasz sondaż się potwierdził, w podobnej sytuacji jak Trzaskowski pięć lat temu.

Trzaskowski dość przewidywalnie dostaje mniej więcej poparcie większości wyborców kandydatów na lewo od PiS. Kluczowym pytaniem może się okazać, ilu z nich zostanie w domu – i tego wasz sondaż nie pokazuje. My w połowie kampanii robiliśmy badanie, które sugerowało, że w drugiej turze frekwencja może być niższa niż w pierwszej – co zdarzyło się jak dotąd tylko raz, w 1990 r., gdy w drugiej turze Wałęsa zmierzył się z Tymińskim. Ludzie nie mieli wtedy ochoty na taki wybór i nie widać, by dziś mieli ochotę na wybór między Nawrockim a Trzaskowskim.

Bardzo ciekawe jest, jak teraz zachowają się wyborcy Mentzena, po tym, gdy ich kandydat tak mocno walnął w Nawrockiego, nazywając go oszustem. Czy po czymś takim będą w stanie zagłosować na niego w drugiej turze? A Nawrocki musi zdobyć zdecydowaną większość wyborców Mentzena z pierwszej tury, jeśli w ogóle ma powalczyć w drugiej – nie mówiąc już o zwycięstwie.

Was this article displayed correctly? Not happy with what you see?

Tabs Reminder: Tabs piling up in your browser? Set a reminder for them, close them and get notified at the right time.

Try our Chrome extension today!


Share this article with your
friends and colleagues.
Earn points from views and
referrals who sign up.
Learn more

Facebook

Save articles to reading lists
and access them on any device


Share this article with your
friends and colleagues.
Earn points from views and
referrals who sign up.
Learn more

Facebook

Save articles to reading lists
and access them on any device