PFR pozywa firmy. Chodzi o 500 mln zł pomocy covidowej


The Polish Development Fund (PFR) is suing nearly 2000 companies to recover 500 million PLN in COVID-19 aid, based on the Central Anti-Corruption Bureau's (CBA) recommendations, sparking legal challenges and concerns about due process.
AI Summary available — skim the key points instantly. Show AI Generated Summary
Show AI Generated Summary

Nikt nie powinien mieć wątpliwości, że publiczne pieniądze trafiają w dobre ręce. A chodzi o duże pieniądze. PFR wypłacił blisko 360 tys. firm łącznie ok. 68 mld zł, z tego 61 mld zł z programu tarcza finansowa 1.0 trafiło do 348 tys. podmiotów. Nieprawidłowości wykryto w sumie u ok. 7 tys. beneficjentów, którzy skorzystali z pomocy, bo w pandemii musieli zamknąć np. hotele, restauracje czy firmy transportowe. To niewiele firm, w sumie ok. 2 proc., a zatem każdy taki przypadek powinien być dobrze zweryfikowany. W większości chodzi o konkretne przewinienia, np. nieprawdziwe dane o obrotach, wielkości przedsiębiorstwa czy zatrudnieniu. Jak się jednak okazuje, 1994 firmy mają zwrócić całą kwotę wsparcia, w sumie 500 mln zł. Powodem jest negatywna rekomendacja CBA.

NIK nabiera wątpliwości

Najwyższa Izba Kontroli ma wątpliwości co do procedury zwrotu subwencji i zapowiedziała kontrolę. To efekt pozwów przeciwko przedsiębiorcom, których zdaniem NIK są już tysiące. — Obecnie trwają czynności analityczne i gromadzenie materiałów źródłowych. Czynności te pozwolą na merytoryczną ocenę zjawiska i wskażą dalsze działania NIK. Po zakończeniu kontroli będziemy w stanie odpowiedzieć na pytania dotyczące skali zjawiska i ewentualnych nieprawidłowości — mówi Marcin Marjański, rzecznik NIK.

NIK na tym etapie nie zdradza konkretów, choć na nieprawidłowości zwracał uwagę już w 2023 r. w wystąpieniu pokontrolnym do Ministerstwa Rozwoju i Technologii. Wówczas zarzucił resortowi brak kontroli nad PFR, ale także skrytykował odmowę wypłaty subwencji na podstawie jedynie negatywnej rekomendacji CBA czy KAS.

Teraz nieprawidłowości po stronie PFR punktują pełnomocnicy przedsiębiorstw. Są one zbieżne z ustaleniami NIK.

Czytaj też: PIT za 2024 r. Rozliczamy dochody i straty kapitałowe. Są nowości i pułapki

Rekomendacje zamiast konkretnych informacji

Chodzi o to, że za pozwami stoi tylko ogólna rekomendacja CBA, w której czytamy:

Zgodnie z brzmieniem przedstawionych Funduszowi rekomendacji służby zalecały niewypłacanie lub nieumarzanie wypłaconych już subwencji finansowych ze środków publicznych z uwagi na zwiększone ryzyko wystąpienia przestępstw korupcyjnych, ekonomicznych lub prania pieniędzy, a także zagrożeń dla interesu ekonomicznego państwa i ryzyka wykorzystania udzielonych środków finansowych w sposób niezgodny z celem i regulaminem programu Tarcza Finansowa PFR

Jak mówi Katarzyna Witkowska-Malinowska, adwokat, partner w Crido, PFR działa na zasadzie "wiem, ale nie powiem". Mecenas wie, o czym mówi, bo Crido prowadzi kilka takich spraw. — Fundusz wie jedynie od CBA, że jest podejrzenie zwiększonego ryzyka, czyli nie ryzyko wystąpiło, ale jest jego podejrzenie. PFR domaga się zwrotu subwencji w całości, mając jedynie roszczenie i licząc, że to sąd wyręczy go w udowodnieniu jego zasadności — wyjaśnia mec. Witkowska-Malinowska.

Pierwsi klienci zgłaszają się też do adwokata Andrzeja Zorskiego z kancelarii Pilawska Zorski Adwokaci. — Jeden z klientów został pozwany o zwrot subwencji po pięciu latach od jej otrzymania. Chodzi o kilka milionów złotych. Przez ten cały czas PFR nigdy nie kwestionował zasadności ich wydatkowania. Nawet jeśli były błędy, to obecnie nie wiemy, czy były do naprawienia, czy nie. Przede wszystkim nie wiadomo, o co przedsiębiorców podejrzewa państwo — tłumaczy Zorski.

Jak mówią nam prawnicy, przedsiębiorcy nie są informowani o żadnych okolicznościach, nie wiedzą więc, czy są np. podejrzani o pranie pieniędzy, przestępstwo ekonomiczne, korupcję, czy może wykorzystanie pieniędzy niezgodnie z celem.

— PFR żąda zwrotu wedle własnego uznania, nic nie tłumacząc, pokazując jedynie szczątkową informację CBA. Jednym słowem nikt nie odnosi się do jakiegoś konkretnego zdarzenia, a jedynie do przekonania, że zaistniało. Firma zaś zgodnie z regulaminem powinna bez dyskusji zgodzić się z taką argumentacją, oddać pieniądze, mimo że grozi to upadłością, część przeznaczyła np. na zapłatę podatków, czy składek ZUS. Problem w tym, że mówimy o wsparciu w czasie pandemii w ramach akcji pomocowej państwa, które wprowadzało ograniczenia. Teraz, jednak jeśli firma nie wie, dlaczego ma oddać pieniądze, to nie ma jak się bronić, nie ma jak wykazać, że jest niewinna — podkreśla Andrzej Zorski.

Tarcza antykorupcyjna jak skazanie bez sądu

PFR zapewnia, że działania te mają podstawę, wynikają wprost z dokumentów programowych. Są podejmowane na podstawie par. 10 ust. 9 Regulaminu Tarcza Finansowa Polskiego Funduszu Rozwoju dla Małych i Średnich Firm oraz par. 11 ust. 11 pkt b) Regulaminu Tarczy Finansowej 2.0. dla Mikro, Małych i Średnich Firm PFR. Zgodnie z nimi PFR jest uprawniony do wydania decyzji określającej wysokość subwencji podlegającej zwrotowi w całości w przypadku, w którym istnieje uzasadnione podejrzenie, wystąpienia jakiegokolwiek rodzaju nadużyć. A rekomendacja CBA wskazuje na takie podejrzenie.

— Rządowy program został objęty tarczą antykorupcyjną w celu ograniczenie ryzyka wystąpienia nieprawidłowości lub nadużyć, ochrony przed wyłudzeniami a tym samym z dbałości o interes fiskalny Skarbu Państwa — podkreśla Maciej Buczkowski z biura prasowego PFR.

Jak jednak zauważa Andrzej Zorski, taki zapis regulaminu oznacza, że PFR chce być jednocześnie prokuratorem i sądem, uznając obronę za niepotrzebną.

— Taki zapis umowy jest sprzeczny z zasadami współżycia społecznego i przekracza granicę swobody umów, a zatem nie powinien wiązać stron. PFR powinien wykazać, dlaczego subwencja jest do zwrotu, zwłaszcza że mamy tu do czynienia z przewagą kontraktową. Oczywiście o ile PFR nie przedstawi żadnych konkretnych argumentów, czego na dzisiaj jeszcze nie wiemy — mówi mec. Zorski.

CBA przedstawi dowody w sądzie

CBA nie przedstawi szczegółów PFR, bo te w odróżnieniu od rekomendacji są objęte klauzulą poufne. Chodzi bowiem o informacje z działań operacyjnych, rozpoznawczych czy postępowania przygotowawczego. Z umowy pomiędzy instytucjami ma wynikać, że CBA może przedstawić dowody na etapie sądowym. I tak się już stało, ale w innej sytuacji. To firmy pozwały PFR za nieprzyznanie subwencji. W tych sprawach sądy uznawały, że nie doszło do zawarcia stosunku prawnego, na podstawie którego można by wysuwać żądania. Teraz sytuacja jest odwrotna, subwencja została przyznana, umowa zawarta, a pozywa PFR. Pozostaje więc pytanie, czy PFR powinien iść do sądu w ciemno?

Osoba zbliżona do PFR mówi nam, że Fundusz nie ma innej możliwości. — Mając rekomendację CBA, Fundusz musi zadbać o odzyskanie pieniędzy. Rolą CBA będzie już obrona żądania przed sądem — podkreśla nasz rozmówca.

Tyle że sąd cywilny nie jest zobowiązany do samodzielnego poszukiwania dowodów i ustalania stanu faktycznego. Obowiązek prawidłowego naświetlenia sprawy oraz zgłoszenia odpowiednich i poprawnych formalnie wniosków dowodowych spoczywa wyłącznie na stronach, zwłaszcza w bardzo sformalizowanym postępowaniu gospodarczym.

Andrzej Zorski zwraca uwagę, że zgodnie z regulaminami tarcz decyzję o żądaniu zwrotu subwencji oraz o tym, co zrobić z tak ogólną rekomendacją podejmuje PFR. Regulamin nie zawiera bowiem nakazu pozywania. Z informacji uzyskanych przez redakcję wynika też, że PFR nie próbował nawet przed złożeniem pozwu uzyskać bardziej szczegółowych informacji.

— Jeśli rzeczywiście jest tak, że PFR nie dołącza do pozwu żadnych bardziej szczegółowych dokumentów niż sama rekomendacja CBA, to nie powinno to być uznane za wystarczające działanie. Nie chodzi przecież o ujawnienie materiałów operacyjnych, a jedynie wniosków z kontroli operacyjnej, które wskazywałyby konkretne naruszenia, przyczyny negatywnej rekomendacji — podkreśla Zorski.

Mec. Katarzyna Witkowska-Malinowska mówi, że to jest trochę jak w procesie Franza Kafki. – PFR domaga się zwrotu subwencji w całości, mając jedynie roszczenie i licząc, że to sąd wyręczy go w udowodnieniu jego zasadności. W idealnym świecie sąd powinien taki pozew oddalić. Gdyby chodziło o innego powoda w innej sprawie, na przykład rozwodowej, i ktoś powiedziałby, że podejrzewa, że małżonek go zdradza, ale nie ma dowodów, może ma je ktoś inny, to taki argument nie miałby żadnej wartości. Jeśli ktoś jest o coś podejrzany, musi istnieć dowód – na przykład zeznanie świadka, dokument czy nagranie, a w procesie cywilnym, zwłaszcza gospodarczym, trzeba ten dowód przedstawić, żeby wykazać swoje racje – podkreśla mec. Witkowska-Malinowska.

Jak mówi nam jedna z osób zbliżona do rządu, znająca sprawę od strony PFR, do sądów trafiły tylko sprawy, które są wątpliwe z punktów widzenia zasadności przyznania subwencji. Przyznaje, że CBA nie jest tu stroną, ale podkreśla, że sąd może zwrócić się do biura o wyjaśnienia. Zdaniem naszego informatora sprawy nie są z góry przegrane.

Koszty dla firm, koszty dla państwa

Sądy mogą jednak nie chcieć wyręczać PFR. Dla Skarbu Państwa to oznacza konkretne koszty. Po pierwsze PFR musiał wnieść opłatę sądową. W sprawach o prawa majątkowe przy wartości przedmiotu sporu lub wartości przedmiotu zaskarżenia ponad 20 tys. zł pobiera się od pisma opłatę stosunkową wynoszącą 5 proc. tej wartości, nie więcej jednak niż 200 tys. zł. Jeśli w pierwszej instancji PFR przegra, to musi wnieść taką samą opłatę od apelacji. Jak przegra, to zwrócić koszty zastępstwa procesowego, można szacować, że ok. 25 tys. zł.

To jest jedna strona medalu, ale jest też druga. — Dla firm takie postępowanie sądowe to realny, poważny problem. Trzeba zatrudnić pełnomocnika, przygotować dokumenty, poświęcić czas i pieniądze, nie wspominając o stresie związanym z całą sytuacją — mówi mec. Witkowska-Malinowska.

Sprawy przedawnione

Mec. Zorski zwraca uwagę na jeszcze jeden problem. Otóż zgodnie z Kodeksem cywilnym termin przedawnienia związanych z działalnością gospodarczą wynosi trzy lata, a więc w wielu wypadkach mógł już dawno minąć.

– Jeśli PFR dochodziłby roszczeń wymagalnych w 2020 r., a zapewne w wielu wypadkach tak jest, to przedawniły się one 31 grudnia 2023 r. Jeśli pozew został wniesiony po tej dacie, to moim zdaniem roszczenie PFR i z tego powodu nie powinno być uwzględnione przez sąd — podkreśla Zorski. Dlatego jego zdaniem sąd powinien oddalić powództwo.

PFR uważa jednak, że spór nie jest prowadzony w ramach działalności gospodarczej, tylko w interesie Skarbu Państwa, a zatem termin przedawnienia wynosi sześć lat. Tyle że zgodnie z art. 11 ust. 1 ustawy o systemie instytucji rozwoju PFR wykonuje działalność gospodarczą we własnym imieniu i na własny rachunek, a wydatkowanie subwencji w ramach tarcz nie było z tego zakresu wyłączone.

🧠 Pro Tip

Skip the extension — just come straight here.

We’ve built a fast, permanent tool you can bookmark and use anytime.

Go To Paywall Unblock Tool
Sign up for a free account and get the following:
  • Save articles and sync them across your devices
  • Get a digest of the latest premium articles in your inbox twice a week, personalized to you (Coming soon).
  • Get access to our AI features

  • Save articles to reading lists
    and access them on any device
    If you found this app useful,
    Please consider supporting us.
    Thank you!

    Save articles to reading lists
    and access them on any device
    If you found this app useful,
    Please consider supporting us.
    Thank you!